Opozycyjny uczestnik na warsztacie profilaktycznym lub pedagogicznym. Porozmawiajmy o marihuanie.

Uczeń podważający moją wiedzę? Zdarzyło się nie raz, nie dwa. Przestałam się irytować, kiedy zrozumiałam, dlaczego tak się dzieje.

Tym razem podzielę się ostatnim wydarzeniem.

Na prośbę pedagog, pojawiłam się w jej szkole z warsztatami na temat wpływu grupy na nasze działania i medycznej marihuany (a raczej przekonań normatywnych dotyczących marihuany).
Od razu zostałam uprzedzona, że w klasie jest chłopak, który już dawno ma za sobą eksperymentowanie. Teraz pojawiają się podejrzenia, że w „dorosłość” wprowadza znajomych.

Domyślając się reakcji, nie wprowadziłam uczniów w cały warsztat, tylko w pierwszą część – wpływ grupy na nasze zachowania.

Cała grupa świetnie współpracowała. Nie mogłam namierzyć chłopca, o którym informowała mnie pedagog. Każdy chętnie się wypowiadał, dyskutował, uczestniczył w ćwiczeniach i energizerach.

Pierwsze 1,5 lekcji – sukces! Cel zrealizowany. Czas na część drugą – przekonania dot. medycznej marihuany.

Jeszcze dwie minuty nie minęły a chłopak już namierzony. Zaczyna wzdychać, „wywalił się” na krześle, nawet trochę się wysunął z kręgu.

Sonda nr 1. Kto uważa, że marihuana jest lekiem i jest zdrowa?
90% rąk w górze.

Pytanie nr 1. Jakie choroby skutecznie leczy marihuana?
Cisza.

Pytanie nr 2. To dlaczego mamy medyczną marihuanę?
Pojedyncze, niepewne odpowiedzi.
Od tego momentu warsztat rusza pełną parą.

Chłopak już nie mógł poradzić sobie z napięciem. Wycofanie się nie pomogło, więc zaczął zachowywać się bardzo opozycyjnie, arogancko, zaczął łamać wszystkie zasady. W dodatku włączył się syndrom niespokojnych nóg :), ręce skrzyżowane – pełną parą gotowy na atak.

Jak sobie radziłam?
Kiedy bardzo zakłócał prowadzenie warsztatu nawiązywałam kontakt wzrokowy i rzucałam hasło „zasady”. Wystarczy. Przecież je zna, przestrzegał na pierwszej części…

Czasem robiłam chwilę ciszy i mówiłam: „Spokojnie, będziesz mógł się wypowiedzieć, ale najpierw powiem ja, a potem udzielę Ci głosu”.

Czasem sobie nie radziłam. Puściły mi nerwy: „Słuchaj, przed chwilą prosiłam, nie komentuj wypowiedzi, kiedy mówię ja. Zasady. Słuchasz do końca, potem masz możliwość skomentowania. Jasne?” Oczywiście, że było jasne, ale nie wykonalne. Chłopak ewidentnie sobie nie radził w dodatku zobaczył, że i ja sobie nie poradziłam.

Po dyskusji z młodzieżą podsumowujemy wiedzę oglądając filmik Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii. Świetne podsumowanie.

Chłopak parska śmiechem, szydzi z każdego zdania. Włącza się nauczycielka dyscyplinując ucznia.
Podchodzę do nauczycielki, tłumaczę, że chłopak jest spięty i wystarczy, że ja zwracam uwagę. 🙂

Zobaczcie jak dużo się dzieje. To przecież tylko 60 minut!!!

Kończymy warsztat. W pewnym momencie zaczęłam wątpić. Myślałam, że nasze spotkanie jest do bani, nikomu się nie podoba, nikt mi nie wierzy, itp. Z obawy przed fiaskiem nie robię sondy nr 2.

Rundka.
Technika kanapki (opiszę w przyszłości).
Dostaję feedback. Ku mojemu zaskoczeniu, wszyscy są bardzo zadowoleni i dziękują za zajęcia. Dopytują, kiedy kolejne… Mój mózg ma totalny dysonans. Jak to możliwe?

Po tych słowach, decyduję się.
Sonda nr 2. Kto uważa, że marihuana jest lekiem i jest zdrowa?
Jedna ręka w górze.

Sukces.

Chłopak zmierzył się z reakcją całej grupy, dostał komunikat, że jednak grupa nie pochwala jego poglądów. Podniesienie ręki przez chłopca było oczywiste. Wiem, że w jego głowie dużo się dzieje. Nie wiem, czy zmienię jego postawy, ale nie na tym profilaktyka polega.
Zmieniłam przekonania normatywne prawie całej klasy.
Wystarczy.

Uprzedzając. Na warsztatach dot. medycznej marihuany rozmawiamy o przekonaniach normatywnych młodzieży. Nie hejtuję medycznej marihuany, nie pochwalam medycznej marihuany. Nie o to tu chodzi 🙂
Jakie przekonania ma młodzież?
1. Skoro marihuana jest medyczna, to profilaktycznie można ją pali ć -wyleczy ukryte choroby.
2. Skoro jest lekiem, to nie jest zła.
3. Sporo podają ją lekarze, to nic nie niszczy w ciele.
Tych przekonań jest od groma. One były przed wprowadzeniem medycznej marihuany. Teraz jest zdecydowanie trudniej. Nie jest to wina lekarzy, to wina reklamy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.